Zima. Temat ten nie pozostaje obojętnym chyba żadnemu wrocławianinowi. Niektórzy nienawidzą tej pory roku i utrudnień z nią związanych, inni kochają mróz i śnieżne zabawy.

Ci drudzy z pewnością tęsknią za bardziej tradycyjnym obliczem zimy w naszym mieście. Każdy jednak, kto narzeka na niedogodności związane z tym sezonem, choć raz pewnie usłyszał od starszego od siebie wrocławianina: „Panie / Pani! Kiedyś to bywały zimy…”.

 

Przed wojną

Wrocław nigdy nie był najdogodniejszym miastem dla saneczkarzy, bo wzniesień jest tutaj nie za wiele. Trzeba zauważyć, że przed wojną było ich jeszcze mniej niż obecnie, gdyż część powstała w wyniku zwożenia materiału z odgruzowywania miasta. W czasach, gdy Wrocław nie oferował zimą wielu dostępnych dla każdego rozrywek, każdy pagórek, czy inny pochyły teren, cieszyły się zainteresowaniem. W centrum miasta zjeżdżano m.in. ze Wzgórza Liebicha (ob. Wzgórze Partyzantów), Wzgórza Holteia (ob. Wzgórze Polskie), czy z pagórka w Parku Waschteich (ob. Park S. Tołpy). Popularny już wtedy był także, sztucznie utworzony w latach 20. XX wieku (na wcześniejszym wysypisku śmieci), Hardenberghügel (ob. Wzgórze Gajowickie lub Górka Pafawagu). Na początku XX wieku zjeżdżano również na sztucznie powstałych w wyniku prac budowlanych Kinderzobten (ob. Mała Sobótka lub Górka Skarbowców) oraz Leerbeuteler Rodelüberg (ob. tzw. Kilimandżaro w okolicy ul. Chopina).

Równie popularne co sanki, były łyżwy. Przed wojną nie było we Wrocławiu sztucznych, zadaszonych lodowisk, ale i nie były potrzebne. Aura na dworze powodowała, że każdy większy zbiornik z wodą dawał możliwość oddania się łyżwiarstwu. Szczególnie chętnie uczęszczana była fosa miejska. Urządzano na niej nawet konkursy łyżwiarskie, imprezy z muzyką na żywo, a Wrocławskie Towarzystwo Rolkarzy i Łyżwiarzy miało przy fosie (od strony ul. Nowej) swój domek łyżwiarski, gdzie można było zmienić strój i ogrzać się po skończonej jeździe. Po drugiej stronie medalu znajdowały się utrudnienia związane z zimą: paraliż komunikacji (zwłaszcza kolejowej) spowodowany intensywnymi opadami śniegu, niedostatki opału przy przedłużających się mrozach, czy powodzie, gdy zalegający ogromnymi masami śnieg nagle topniał.

Lata 1895-1901 , Fosa miejska zimą zamieniała się w lodowisko.

 

1914 , Konkurs łyżwiarski na południowym fragmencie fosy miejskiej.

 

1935 , Domek łyżwiarski na fosie przy dzisiejszej ul. Nowej.

 

1931 , Plac sportów zimowych na Zalesiu

 

1935 , Park, górka Pafawag

 

1912-1913 , Kościół św. MIchała, widok przez zamarznięty staw w parku S.Tołpy

 

 

Po wojnie

Zimy w tamtym czasie, jak i sam okres PRL-u, część wspomina pewnie z rozrzewnieniem, inni z przekleństwem na ustach. Był to czas koksowników na ulicach, odśnieżania w czynie społecznym i częstych awarii instalacji wodnej, a czasem nawet braku prądu. Dla najmłodszych był to też czas skróconych (lub odwołanych) lekcji podczas największych mrozów, ale też śnieżnego szaleństwa, nie tylko od święta. Od wojny, do lat 90. XX wieku, zanotowano wiele srogich zim, w tym aż trzy zwano zimami stulecia. Zima 1962/1963 zasłynęła przede wszystkim długością swojego trwania, śnieg leżał we Wrocławiu od grudnia do marca, w lutym zaatakował do tego ostry mróz. Zamykano szkoły, kina i teatry, ograniczono dostawy prądu i produkcję. Natomiast zima na przełomie 1978 i 1979 roku dawała się wrocławianom we znaki jedynie nieco ponad tydzień, ale jej intensywność przerosła możliwości miasta w radzeniu sobie z warunkami pogody. Nawet pomimo zaangażowania w walkę z żywiołem m.in. wojska, wielu zakładów pracy oraz studentów. Intensywne mrozy w styczniu 1987 roku sprawiły, że ponownie zaczęto mówić o zimie stulecia.

Poza problemami, które potrafiły paraliżować miasto, okres PRL-u we Wrocławiu, podobnie jak w innych miastach Polski, sprzyjał aktywności na świeżym powietrzu. Nadal można było ślizgać się na fosie miejskiej i zjeżdżać z pobliskiego Wzgórza Partyzantów. Na początku lat 70. ponownie utworzono dla łyżwiarzy szatnię przy fosie. Natomiast przy zbiegu ulicy Księcia Witolda i Pomorskiej w 1966 roku wybudowano pierwsze we Wrocławiu sztuczne lodowisko z trybunami dla 5000 osób. Służyło do rekreacji, ale rozgrywano tam też mecze nieistniejącej już sekcji hokejowej Dolmelu Wrocław. Tymczasem w okolicach ulicy Bardzkiej, w miejscu gdzie po wojnie zwożono gruzy, a następnie składowano odpady komunalne, powstało Wzgórze Gajowe, które stało się popularnym miejscem do saneczkarstwa. Z kolei wspomniane wcześniej Kilimandżaro wzbogaciło się o skocznię narciarską projektu profesora Politechniki Wrocławskiej, Andrzeja Teisseyre.

1972 , Zimą we Wrocławiu nad Fosą Miejską.

 

1973 , Wzgórze Partyzantów

 

styczeń 1979 , Most Zwierzyniecki – „zima stulecia” styczeń 1979- studenci Politechniki odśnieżają most.

 

1979 , Zima stulecia. Studenci odśnieżają przystanek koło szpitala.

 

27 stycznia 1981 , Odśnieżanie chodników na Podwalu przy skrzyżowaniu z ul. Dworcową. W tle widoczne kamienice nr 67 i 68.

 

27 grudnia 1976 , Wyjazd pługów w zaśnieżone miasto z bazy Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania.

 

 

Po 2000 roku

Z każdą kolejną zimą XXI wieku wrocławianie tracą już nadzieję na powrót takich zim jak dawniej. Owszem, zdarzało się, że we Wrocławiu mocno popadało i było na czym pozjeżdżać przez kilka dni. Jednakże ostatnimi czasy dodatnie temperatury nie pozwalają nam pocieszyć się śniegiem dłużej, a i naturalne lodowiska nie mają szans. Na szczęście w mieście obecnych jest  kilka sztucznych lodowisk.

Zdecydowanie gorzej ma się sprawa saneczek. W 2001 roku przygotowywano koncepcję zagospodarowania wzgórza Kilimandżaro pod stok narciarski i tor saneczkowy. Obecnie bardziej mówi się o stworzeniu tam parku do rekreacji rowerowej. W 2003 roku prywatna firma chciała na Wzgórzu Gajowym stworzyć sztucznie naśnieżany stok narciarski z torem saneczkowym, rynną snowboardową i dwoma wyciągami. Termin rozpoczęcia prac ciągle się przedłużał, aż w końcu, w 2006 roku plan upadł całkowicie. W tym samym roku mówiono też o torze saneczkowym długości kilometra przy Wzgórzu Andersa. Ta koncepcja również nie doczekała się realizacji. Z kolei w 2011 roku (po dość śnieżnej zimie 2009/2010), firma Nextbike, zajmująca się wypożyczaniem rowerów miejskich, miała pomysł na zastąpienie w sezonie zimowym rowerów sankami. Niestety, tu także skończyło się na pomyśle, a saneczkarskie marzenia Wrocławia chyba już ostatecznie zostały rozwiane.

19 stycznia 2013 , Tor saneczkowy na Górce Skarbowców

 

3 stycznia 2019 , Fosa miejska, odcinek między Galerią Dominikańską a OVO Wrocław.

 

 3 stycznia 2019 , Ulica Wita Stwosza widziana spod pozostałości pałacu Hatzfeldów w kierunku zachodnim.

 

Tekst: Marta Woźniak 

Foto: Zbiory Fotopolska