W 1635 roku, podczas wojny trzydziestoletniej, pewien nieznany z nazwiska Polak przechodząc przez rynek, w pijackim amoku zaczął strzelać do tarczy zegara na wschodniej elewacji wrocławskiego ratusza. Za ten czyn został aresztowany, a następnie ścięty na wrocławskim rynku.

Kara może nie byłaby tak sroga, gdyby nie fakt, że zegar ten nie pierwszy raz stał się ofiarą amatorów strzelectwa. Do tego, nie bez powodu ówcześni wrocławianie darzyli ten zegar takim szacunkiem. Był to bowiem pierwszy publiczny zegar we Wrocławiu. 

Kiedy ostrze kata opadło na szyję strzelca, zegar miał już prawie 300 lat. Chociaż wielu historyków upierało się, że jest on o wiele młodszy, sprawę zakończyło znalezienie umowy z zegarmistrzem Swelbelem spisanej w 1368r. Znalazł się w niej taki zapis: „Zegar musi być taki, jak na wieży Ratusza”

Data zawarcia umowy jest również identyczna, jak data umieszczona na dzwonie, wiszącym do dzisiaj na wieży ratusza. Widnieje na nim także następująca inskrypcja – „Roku Pańskiego 1368 Ja dzwon rzadko ogłaszam rzeczy błahe”

W 1559 r. po podwyższeniu wieży ratuszowej i pokryciu jej renesansowym hełmem, wstawiono nowy zegar wieżowy. Jednak jego kariera szybko się skończyła, ponieważ dwadzieścia lat później rada miejska ogłosiła przejście z rachuby czasu 24 godzin włoskich (liczonych od zachodu słońca) na obowiązujący do dziś system 2 x 12 godzin, czyli tzw. półzegar. 

Zegar wymieniono znowu w XIX wieku kiedy szalejąca w mieście wichura wyłamała okno, które wpadając do środka wieży uszkodziło wahadło zegara. Mimo drogiej naprawy zegar śpieszył się pół godziny, co spowodowało dezorganizację życia publicznego. Postanowiono więc go wymienić.

Ostatniej widocznej zmiany dokonano zaś w 1902r. kiedy to zegarmistrz Karl Ertelt zamontował tarczę z dwiema wskazówkami. Tę właśnie tarczę możemy zobaczyć dziś.

 

Tekst: Kamil Kuchta

Foto: Fotopolska