Pod koniec lipca do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu wpłynęło pierwsze zgłoszenie o śniętych rybach w Odrze. Z czasem zgłoszeń było więcej, a z rzeki wyłowiono już kilka ton ryb. W związku z tym podjęto działania mające na celu zarówno ustalenie przyczyny zaistniałej sytuacji, jak i ochronę mieszkańców.

Po otrzymaniu informacji o śniętych rybach w Odrze pod Wrocławiem dolnośląski WIOŚ wszczął kontrolę. Podczas wizji terenowej, inspektorzy rozpoznali śnięte ryby na Odrze. W trzech punktach: rzeka Odra poniżej Jazu Lipki, rzeka Odra na wysokości miejscowości Oława oraz rzeka Odra na wysokości miejscowości Lany, pobrane zostały próbki do szczegółowych badań. Nie potwierdzono odtlenienia wody w rzece, czyli tzw. przyduchy.

W rzece stwierdzono natomiast wysoki poziom tlenu, odbiegający od typowych stężeń tlenu w okresie letnim. Wysokie temperatury, niski stan wody oraz brak rozkwitu w wodzie może wskazywać  na jego nienaturalne pochodzenie. Zachodzi podejrzenie, że do wody przedostała się substancja o właściwościach silnie utleniających, w wyniku której mogło dojść do zachodzących w wodzie reakcji, które uwalniają tlen.

Jak informuje Główny Inspektorat Ochrony środowiska, codziennie odbywają się pobory prób Odry, pod kątem ustalenia obecnego stanu wody.

Nasze aktualne wyniki są negatywnie – obecnie nie stwierdzono obecności substancji toksycznych, w tym mezytylenu w Odrze. Jednocześnie potwierdzamy podwyższony parametr natlenienia wody. Na polecenie Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka, Odra jest na bieżąco monitorowana za pomocą bezzałogowych statków powietrznych, przez specjalistów z Departamentu Zwalczania Przestępczości Środowiskowej GIOŚ. Ich zadaniem jest rozpoznanie miejsc ewentualnych zrzutów ścieków, mogących być przyczyną zanieczyszczeń, ustalenie miejsc śnięcia ryb i zobrazowanie aktualnego stanu wody w Odrze – wyjaśnia GIOŚ.

W związku ze skażeniem Odry, Samorząd Województwa Dolnośląskiego apeluje do mieszkańców regionu o niewchodzenie do rzeki, niekąpanie się w niej oraz niewpuszczanie do wody zwierząt. Zarząd Województwa Dolnośląskiego, na wniosek Państwowego Gospodarstwa Wodnego – Wody Polskie oraz Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii  podjął także w trybie pilnym uchwałę o całkowitym zakazie połowu ryb na całym dolnośląskim odcinku rzeki Odry do 30 września bieżącego roku.

Działanie to ma przede wszystkim chronić ludzi przed możliwym niebezpieczeństwem spowodowanym spożyciem ryb wyłowionych z rzeki, ale również ochroną gatunków ryb, które żyją w Odrze. W kompetencjach Samorządu Województwa pozostaje możliwość wydania zakazu połowu ryb na wniosek krajowego zarządcy drogi rzecznej oraz właściwych służb sanitarnych. W trybie pilnym wydana została uchwała Zarządu Województwa zakazująca połowu ryb na całym biegu rzeki Odry na terenie Województwa Dolnośląskiego – informuje Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego.

O niebezpieczeństwie, jakie niesie ze sobą skażenie rzeki, informuje także wrocławskie Zoo, które na co dzień pokazuje, do czego może prowadzić degradacja środowiska naturalnego na całym świecie i jaki wpływ ma to na zanikanie egzotycznych gatunków zwierząt z odległych krajów. Tym razem zagrożona jest lokalna bioróżnorodność, a skażenie oznacza nie tylko śmierć setek tysięcy ryb, ale także długotrwałą katastrofę ekologiczną, której skutki będą odczuwalne wiele lat.

Komentarz w tej sprawie wydał ekspert wrocławskiego ogrodu zoologicznego, Jakub Kordas – kierownik Akwarium z ZOO Wrocław:

„Środowiska związane z wodą słodką, czyli rzeki, jeziora oraz tereny podmokłe są najbardziej bioróżnorodnymi miejscami na całej kuli ziemskiej. To nie lasy, to nie rafy koralowe, a właśnie te środowiska są najbardziej produktywne dla nas. Zajmują zaledwie jeden procent kuli ziemskiej, a gromadzą tak wiele gatunków roślin i zwierząt. Żeby to zobrazować, ryby słodkowodne stanowią 51 procent gatunków wszystkich ryb, a zarazem jedną czwartą kręgowców żyjących na Ziemi. Tymczasem co trzeci gatunek ryb słodkowodnych jest zagrożony wyginięciem.

Skażenie Odry ma wpływ także na nas, mieszkańców Dolnego Śląska. Pozbawia nas możliwości korzystania z dobrodziejstw rzeki, która kształtowała nasze województwo i jest autostradą zieleni dla Wrocławia. Doprowadziło do zubożenia naszego ekosystemu i śmierci rodzimych gatunków. Już nie tylko ryby, ale i bobry cierpią z powodu potwornego skażenia, które swoim zasięgiem dotarło nawet do Szczecina. Trucizna trawi najważniejszą przyrodniczo arterię zachodniej Polski.

Nasza druga co do wielkości rzeka została bardzo mocno skrzywdzona, zatruta ciężką chemią. Dostajemy sygnały alarmowe z wielu środowisk, że rzeką spływają tony śniętych ryb, widzimy to nawet na naszej fosie we Wrocławiu, że dzieje się bardzo źle. Mogę zapewnić, że akweny znajdujące się na terenie naszego ogrodu są bezpieczne.

Ryby jako wrażliwe organizmy mogą służyć jako wskaźniki skażenia, bioindykatory, gdyż na podobne zjawiska reagują jako pierwsze. Skala zatrucia środowiska sięga jednak o wiele dalej. Jak daleko, dowiemy się za jakiś czas. Jednak z dużą pewnością już możemy przypuszczać, że dewastacja poczyniona przez skażenie jest największą tego typu klęską ostatnich lat. Widzimy martwe ryby, natomiast skażeniu uległy potężne odcinki rzeki. Z pewnością ucierpiały też inne kręgowce, w tym płazy podlegające ścisłej ochronie, jak również bezkręgowce.”

 

Foto: Pixabay / mat. prasowe Zoo Wrocław