Obecnie we Wrocławiu alkohol można kupić na każdym rogu. W mieście jest około 850 punktów gastronomicznych oraz 1070 punktów handlowych, w których sprzedawane są napoje wysokoprocentowe. Od września zakazem sprzedaży alkoholu objęte będą sklepy na Starym Mieście, a więc na obszarze ograniczonym od południa i zachodu Podwalem, od północy i wschodu Odrą, ul. Drobnera, pl. Bema, ul. Sienkiewicza, Wyszyńskiego i Słowackiego. Alkoholu nie kupimy tam od godz. 22 do 6.

Jak mówi Joanna Nyczak, dyrektor wydziału zdrowia i spraw społecznych, wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu przez urzędników to realizacja pomysłu z 2011 r.. Wtedy wprowadzenie nocnej prohibicji zakwestionował wojewoda i Wojewódzki Sąd Administracyjny. Teraz takiej groźby nie ma, ponieważ możliwość wprowadzenia prohibicji daje gminie nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, która weszła w życie w marcu.

Swoje uwagi do projektu uchwały o nocnej prohibicji będą mogli złożyć m.in. radni osiedlowi. Zrobią to jeszcze w czerwcu. Radni miejscy nad zmianą przepisów i wprowadzeniem prohibicji zagłosują 5 lipca. Jak informuje Barbara Zielińska-Mordarska z biura prasowego urzędu miasta, jutro projekt uchwały znajdzie się w Biuletynie Informacji Publicznej, w związku z czym uwagi do niego będą mogli złożyć także mieszkańcy. Jak zaznacza Joanna Nyczak, zakaz sprzedaży alkoholu po godz. 22 ma się zwiększyć poziom bezpieczeństwa. – Nie jesteśmy przeciwko zabawom w centrum, ale przeciwko upijaniu się i zakłócaniu porządku. Alkohol będzie można kupić i wypić np. w restauracjach – podkreśla. Miejscy radni w lipcu głosować będą także nad zmianą sposobu naliczania koncesji. Do tej urzędnicy wydawali zezwolenia poszczególnym sklepom.

Od września zezwolenia będą dotyczyły konkretnych rodzajów alkoholu – do 4,5 proc. zawartości alkoholu i piwa, do 18 proc. zawartości alkoholu (oprócz piwa) oraz powyżej 18 proc. zawartości alkoholu. Zdaniem Andrzeja Gabińskiego, psychologa z wrocławskiego Ośrodka Terapii Uzależnień „Droga do domu”, ktoś, kto będzie chciał się napić, kupi alkohol do godz. 22, a jeśli nie zdąży tego zrobić, kupi go choćby na stacji benzynowej. – Tyle że drożej i niekoniecznie legalnie. Proszę zobaczyć, jak wygląda sytuacja z dopalaczami. Są zakazane. Punkty, które je sprzedawały, zostały zamknięte, a spożycie wcale nie spada. Moim zdaniem z problemem picia trzeba walczyć, ale nie tędy droga. Proponowałbym profilaktykę, edukację, a nie zakazy – podkreśla Andrzej Gabiński.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, rocznie Polacy spożywają ponad 10,5 litra czystego alkoholu etylowego. To w przeliczeniu daje aż 53 butelki wódki lub 475 butelek piwa na głowę.

Źródło info: Gazeta Wrocławska