Ten relatywnie niewielki kościół na uboczu dzisiejszego centrum miasta jest świadkiem historii Wrocławia dłużej niż można by przypuszczać, choć początkowo nie znajdował się w jego granicach.

Dotykały go walki z Tatarami, wojskami pruskimi i sowieckimi, a także powódź tysiąclecia. Mimo, że zmieniała się okolica w której stoi, a on sam był kilkukrotnie przebudowywany i rekonstruowany, do dziś jest skarbnicą wielu zabytków i jednej nietypowej pamiątki po Aleksandrze hrabim Fredrze.

1913 – 2013

W średniowieczu wzdłuż obecnej ulicy Traugutta biegł trakt Oławski, ważny szlak komunikacyjny biegnący od bramy Oławskiej w stronę Oławy i dalej do Małopolski i Krakowa. Okoliczne tereny, zwane Przedmieściem Oławskim, aż do początków XIX wieku leżały poza granicami Wrocławia. Na ich rozwój w średniowieczu największy wpływ wywarli Walonowie przybyli z terenów Francji w XII wieku. Walonowie stanowili pierwszą obcojęzyczną grupę kolonizatorów, która przybyła do Wrocławia zwartą gromadą. Przybysze ci najbardziej zasłynęli z produkcji tkanin. Było to najwidoczniej dochodowe przedsięwzięcie, gdyż osada szybko rozrosła się na drugi brzeg Oławy, w okolice dzisiejszej ulicy Na Grobli. Dziś pamiątką po tej kolonii jest ulica Walońska. Drugą osadę, pomiędzy placem Dominikańskim a Wzgórzem Partyzantów, utworzono już pod koniec XIII wieku, pamiątką po niej jest dziś ulica Arrasowa.

Niedługo po osiedleniu Walonowie wybudowali dla siebie kościół pod wezwaniem św. Maurycego. Tylko dwa obiekty sakralne w średniowiecznej Polsce nosiły to wezwanie, jednak trudno się dziwić wyborowi Walonów, skoro ten czarnoskóry święty (z „pofarbowaną twarzą”) patronuje m.in. farbiarzom tkanin. Pierwsza świątynia była drewniana i spłonęła podczas oblężenia Wrocławia przez Tatarów. Druga była już murowana i w XVI wieku, w okresie coraz większej dominacji mieszczan niemieckich, stanowiła ośrodek kultu religijnego dla Polaków ze wsi na wschód od Wrocławia (od Szczytnik po Radwanice). Kościół, jaki znamy dzisiaj, przyjął swą pseudo-barokową formę dopiero w wyniku dużej rozbudowy pod koniec XIX wieku. Dzięki niej uzyskał nawę poprzeczną oraz nowe prezbiterium i zakrystię, a jego powierzchnia zwiększyła się ponad trzykrotnie. Wtedy też teren wokół otoczono murem z neobarokową bramą. Najbardziej jednak rozpoznawalnym elementem budynku jest jego wieża. Pierwsze pisemne wzmianki o niej pochodzą z drugiej połowy XVII wieku, kiedy była konstrukcją ceglano-szachulcową. W XVIII wieku rozebrano ją i wzniesiono nową w stylu barokowym, z charakterystycznym cebulastym hełmem.

II Wojna Światowa zdawała się początkowo oszczędzać świątynię. Pierwszych większych uszkodzeń kościół doznał dopiero w Wielką Sobotę 1945 roku, ale już dwa dni później prawie całkowicie spłonął. Po zakończeniu walk nie nadawał się już do odprawiania mszy świętych. Rolę kościoła parafialnego przejął pobliski kościół pw. Trójcy Świętej i to w nim ówczesny proboszcz parafii św. Maurycego, Paul Peikert, odprawił pierwsze powojenne nabożeństwo (8 VI 1945). Ksiądz ten był proboszczem od 1932 roku, a parafię opuścił dopiero w lipcu 1946 roku. W trakcie walk o Festung Breslau prowadził dziennik, który później wydano jako „Kronika dni oblężenia Wrocławia 22.I – 6.V.1945”. Przedstawia ona z perspektywy naocznego świadka wstrząsający obraz miasta w tym dramatycznym dla niego i jego mieszańców czasie. Po wojnie, zanim opuścił Wrocław, ksiądz Peikert sprawował posługę dla niemieckich parafian równolegle z polskimi księżmi.

 

W wyniku wojny kościół pw. św. Maurycego został zniszczony aż w 60%. Ucierpiała wieża kościoła ze swoim zegarem, stopił się zabytkowy dzwon z XVII wieku, spłonęły organy i część barokowego wyposażenia, plebania legła w gruzach, podobnie jak część dachu świątyni. Na szczęście sporo zabytków ocalało, w tym: XVIII-wieczny ołtarz główny z obrazami św. Maurycego i św. Jadwigi, barokowa ambona, chrzcielnica i trzy ołtarze boczne. Gruntowna odbudowa kościoła trwała od 1947 roku do lat 60. XX wieku. Wtedy to zrekonstruowano kopułę wieży (wzorując się na oryginalnej) oraz zainstalowano trzy nowe zegary wieżowe. W wyniku prac konserwatorskich odkryto pod podłogą dwie XV-wieczne rzeźby, Najświętszej Maryi Panny z Dzieciątkiem oraz św. Maurycego. Wraz z średniowiecznym sklepieniem krzyżowo-żebrowym w jednej z kaplic stanowią najstarsze elementy świątyni.

 

Równie ciekawe, co wnętrza świątyni, jest jej otoczenie. Do 1862 roku chowano tu zmarłych. Pamiątką po cmentarzu są zachowane do dziś epitafia. Na murze kościoła od strony ulicy Traugutta znajdziemy symboliczny grobowiec Jakuba Psarskiego – posła i organizatora insurekcji kościuszkowskiej. Tuż obok wmurowano epitafium rodziny Milde, właścicieli przędzalni bawełny przy Klosterstrasse 72-74 (obecnie ul.Traugutta). W ścianę kościoła wmurowano także tablicę z grobu Wojciecha Cybulskiego – profesora języków słowiańskich na Uniwersytecie Wrocławskim.  Tuż nad tą płytą można znaleźć inną, mniejszą, z napisem: „Pamięci Aleksandra Fredry”. Jej zawartość jest zaskakująca, bowiem jest nią palec hrabiego Fredry. Jest to dość osobliwa pamiątka z wizyty znanego fredrologa, prof. Bogdana Zakrzewskiego, w Rudkach, gdzie spoczywały szczątki rodziny Fredrów. Gdy miasto i kościół z kryptą zajęli Sowieci, postanowili sprzedać na złom cynowe trumny, a ciała pozostawili na posadzce. W 1970 roku prof. Zakrzewski odwiedził to miejsce i niespodziewanie dostał w prezencie od swojego przewodnika nietypową pamiątkę – kciuk prawej ręki obciągnięty palcem skórzanej rękawiczki. Profesor długo zabiegał w wielu wrocławskich kościołach o pochówek szczątku pisarza. Ostatecznie dopiero w 1989 roku proboszcz parafii św. Maurycego wyraził zgodę na umieszczenie go w murze kościoła, gdzie w miedzianym pudełeczku wyściełanym czerwonym suknem spoczywa do dziś.

 

Tekst: Marta Woźniak 

Foto: Fotopolska