Istnieje kilka teorii na temat tego, skąd we Wrocławiu wzięły się krasnoludki. Jedna z nich dotyczy ruchu Pomarańczowa Alternatywa, którego celem było wyśmiewanie absurdów systemu komunistycznego. Dokładnie 35 lat temu członkowie ruchu zorganizowali akcję związaną z krasnalami.

Pomarańczowa Alternatywa została zainicjowana na początku lat 80. we Wrocławiu przez Waldemara „Majora” Fydrycha. Opozycyjny ruch artystyczny cieszył się wielką popularnością wśród wrocławskiej młodzieży i studentów, którzy chętnie brali udział w różnego rodzaju akcjach antykomunistycznych.

Od początku działalności, Pomarańczowej Alternatywie towarzyszyły krasnoludki. Członkowie ruchu tworzyli na murach wrocławskich budynków malunki z podobizną krasnala: uśmiechnięty skrzat w pomarańczowej czapce, z kwiatkiem w ręce. Najwięcej murali z krasnoludkami pojawiało się na ul. Świdnickiej, tam też 1 czerwca 1987 roku odbył się wyjątkowy happening.

Akcja zorganizowana w 35 lat temu w Dzień Dziecka była pierwszą akcją, w której świadomie wykorzystano obecność milicjantów. Zgodnie z założeniami happeningu Pomarańczowej Alternatywy, ich rola miała sprowadzać się do ścigania i aresztowania ubranych w czapki Krasnoludków, a mianowicie uczestników tego niecodziennego happeningu. W konsekwencji umundurowani funkcjonariusze cały dzień ścigali  na ulicach Wrocławia całe grupy młodych ludzi przebranych za krasnale.

„Major zaczął rozdawać czapeczki. Ludzie je ubierali. Jakubczak grał na gitarze. Milicjanci podeszli do Majora, on oddał pozostałe czapeczki ludziom. Na Rynku, grupa z ‘XX-latki’, pod pręgierzem urządziła giełdę zaczarowanych rzeczy, gdzie również rozdawano czapki.

Tworzący się korowód z grającym na gitarze Jakubczakiem w środku zaczyna tańczyć i śpiewać: ‘My jesteśmy pszczółka Maja’. W końcu milicjanci zapełniają nyskę, pojawiają się kolejne wozy. Tłum jednak wzrasta. Major zostaje zamknięty wraz z kilkoma osobami w samochodzie, który ktoś od zewnątrz otwiera. Major wyskakuje i rzuca cukierki.  Milicjanci jednak go łapią i ponownie wpychają do nyski. Inne wozy też się zapełniają.

– Proszę się rozejść! – krzyczą przez megafon milicjanci.

Użycie megafonu staje się zgubne, przyciąga uwagę przechodniów. Tłum gęstnieje.

– Proszę się rozejść!!! – milicjant powtarza przez megafon.

– Proszę się rozejść!!!

Tłum klaszcze.

– Ci, co nie zdejmą czapek, będą legitymowani!!!

Tłum reaguje śmiechem.

– Proszę zdjąć czerwone czapki! – powtarza przez megafon milicjant.

Z Rynku jednak nadciągają kolejne posiłki. Nadjeżdżają wielkie, ciężkie wozy, zwane “budami”, robi się tłoczno.

– Mamo, dlaczego aresztują krasnoludki? – pyta jakieś dziecko.

– W kapitalizmie są, a w socjalizmie ich nie ma.

W nysce milicyjnej krótkofalówka pracuje na wzmożonych obrotach.

– Kto to jest? – pyta gość z komendy.

– To są krasnoludki.

– Jakie krasnoludki? 

– No, krasnoludki – odpowiada przez krótkofalówkę milicjant.

– Co, zwariowaliście?! –  krzyczy wielce zdziwiony głos z komendy.

– Nie, nie zwariowaliśmy, naprawdę na ulicy są krasnoludki. Zatrzymaliśmy je.

– Słuchajcie, czy dzisiaj dużo wypiliście?

– Nie, nic nie piliśmy.

– To dlaczego widzicie krasnoludki?

– To są studenci przebrani za krasnoludki.

–  Ach tak! – rzekł głos z krótkofalówki. – Studenci – zdziwienie znikło.

– Ale co robią te krasnoludki? – zapytał głos z komendy, był nieco zaniepokojony.

– Śpiewają.

– Co?

– “My jesteśmy krasnoludki”.

– W takim razie przywieźcie te krasnoludki na komendę.”[1]

Upamiętnieniem działań Pomarańczowej Alternatywy jest pomnik Papy Krasnala, stojący na deptaku przy ulicy Świdnickiej. Miejsce to nie jest przypadkowe, ponieważ to właśnie tam Waldemar „Major” Fydrych zwykle organizował swe akcje.

 

[1]Waldemar Major Fydrych, Żywoty Mężów Pomarańczowych, Wydawnictwo Pomarańczowa Alternatywa, Wrocław 2002.

Foto: Zbiory Fotopolska/Desperado/Licho