W czasach średniowiecza, na miejscu obecnego gmachu Uniwersytetu Wrocławskiego, znajdował się zamek piastowski. Pewnej nocy miały tam miejsce tragiczne wydarzenia, które na zawsze uwięziły ducha młodej dziewczyny w murach budowli.

Dawno temu, wspomnianym zamkiem piastowskim rządził kasztelan Henryk. Mężczyzna słynął z bardzo surowych kar oraz tortur, które stosował wobec więźniów. Ulubioną z tortur kasztelana, była często stosowana przez niego „Żelazna Dziewica” – skrzynia, której ścianki i drzwi były pokryte kolcami, wbijającymi się w ciało zamykanej w niej osoby. Rany, jakie powodowały kolce były bardzo bolesne, a ofiary umierały bardzo powoli z powodu wykrwawienia.

Kasztelan Henryk mieszkał na zamku ze swoją córką Elżbietą, którą planował w niedługim czasie wydać za mąż, jednak nigdy do tego nie doszło. Elżbieta była zakochana we wrocławskim młodzieńcu, jednak jej ojciec nie akceptował tego związku. Po pewnej nocnej schadzce młodych, na której przyłapał ich Henryk, postanowił raz na zawsze rozdzielić zakochanych, dlatego też znalazł pretekst by skazać młodzieńca na tortury w „Żelaznej Dziewicy”.

W nocy po uwięzieniu młodego mężczyzny, Elżbieta wykradła ojcu klucze i pobiegła do celi, gdzie miał umrzeć jej ukochany. Niestety kasztelan usłyszał hałas, obudził się i ruszył za córką. Między ojcem i córką wywiązała się ostra kłótnia, czego skutkiem była tragiczna szarpanina. Kasztelan zatoczył się i wpadł do „Żelaznej dziewicy”. Zanim skonał, rzucił na Elżbietę klątwę, zakazującą jej opuszczenie murów zamku już na zawsze.

 

Pomimo tego, że po zamku nie ma już śladu, a na jego miejscu stoi Uniwersytet Wrocławski, duch Białej Damy, czyli nieszczęśliwie zakochanej Elżbiety, nadal uwięziony jest w murach budynku. Duch często błąka się nocami po uniwersyteckich korytarzach, a czasem nawet straszy przebywających na uczelni studentów…

Tekst: CWC

Foto: Pixabay/Fotopolska